środa, 19 stycznia 2011

Postapokalipsa czyli co? #3

Praca z konkursu "Metro 2034 #2" na Trzynastym Schronie. 
Autor: fmshelby.
Wiele sprzecznych ze sobą doznań estetycznych, duchowych, nawet cielesnych. Wiele twarzy postapokalipsy.

Banał, sztampa, wręcz ograny produkt kultury masowej, gdy jej twarzą staje się maska p-gazowa, skórzana kurtka i obrzyn w łapie. Jak film "Księga ocalenia".

Głód, strach, zimno, zapach menela na Twoim osiedlu walczącego by przeżyć następny dzień. Jak film "Droga".

Poznać i zrozumieć obie twarze, to poznać i zrozumieć postapokalipsę.

niedziela, 2 stycznia 2011

Zombie na święta, zombie od święta

Czy tematyka zombiacza może pachnieć świeżością? Jakkolwiek to dziwnie nie brzmi może, mimo faktu, że dzisiejsza kultura masowa może być ograniczana  tylko przez tzw. poprawność polityczną, i to tylko gdy się celuje w wielką kasę i masową publikę.

Dlatego wydaje mi się a wręcz tak uważam, że powiew świeżości może dodać połączenie zombiaków ze stylizacją retro oraz dodatkowo pchnięcie tego w czasy zimnowojennej paranoi z przełomu lat 40'ch i 50'ch.

Zombiak - jak wspomniałem we wpisie Zombie, jeszcze więcej zombie! - może być dobrym substytutem do kanalizowania ludzkich strachów i fobii. 

Kiedy trwał "najgorętszy okres" Zimnej Wojny - czyli właśnie w okresie o jakim wspomniałem wyżej - pokazanie na ekranach amerykańskich kin komunistów odpalających atomówki, skończyło by się wezwaniem przed komisję McCarthy'ego i oskarżeniem filmowców o propagowanie komunizmu. No bo skoro oni nam odpalają to są lepsi od nas, a wy to jeszcze promujecie - chore i absurdalne myślenie polityków zawsze było, jest i będzie obecne, do tego starające się określić i uregulować każdą dziedzinę życia. Dlatego by  oswoić widzów do realnych strachów Zimnej Wojny, straszono ich w kinie inwazją obcych, szalonymi naukowcami lub zmutowanymi robalami. Czas na rozrywane ciała, pożerane przez hordy nieumarłych/ożywonych/nie całkiem żywych przyszedł dopiero z hipisowską rewolucją wolnej miłości, gdy skończyło się sztywne udawanie radości i szczęścia w ramach czystych ubranek i radosnych buzi. To przecież w "roku miłości" czyli w 1968 weszła na ekrany "Noc żywych trupów" George'a Romero.