sobota, 3 czerwca 2017

Starowujkowanie ^(;,;)^ 10 - Pierwsze spotkanie z Fallout



Cudownie zacząć dzień od czegoś pozytywnego. Przeczytajcie szczere i wielce emocjonalne wspomnienia Wastelandera z pierwszego spotkania z naszym ukochany Falloutem.   


W roku 1998 miałem 7 lat. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Do mojego brata przyszedł jego kolega, Igor, który pomógł mu naprawić komputer. Przy okazji miał ze sobą, na skopiowanej płycie CD grę. Zapewniał mojego brata o tym, że to absolutna miazga, coś, co nawet jego wciągnie (bowiem mój brat jakoś nigdy nie należał do jakichś bardzo growych ludzi). Na tej płycie był rysunek, kojarzycie typową, piracką banderę, niejakiego Jolly'ego Rogera? Czaszkę i piszczele? No to rysunek przedstawiał jakiś dziwny hełm oraz kościste piszczele. Pod spodem napisane było dziwne słowo na F.

Po naprawieniu komputera, zainstalowaniu systemu i programów, zabrali się do instalowania gry. Ponieważ był to tzw. "pirat" nie trzeba było instalować gry na dysku, bowiem nasz dysk miał na owe czasy około 1GB, więc zainstalowanie całej gry na dysk nie wchodziło w grę. Instalacja z wymaganą płytą przy każdym uruchomieniu zajmowała coś około 16MB, ale mogę się mylić, taka liczba jednak chodzi mi po głowie. W oknie instalacyjnym na środku widniało dwoje ludzi w niebieskich skafandrach - kobieta i mężczyzna. Mężczyzna robił na mnie wrażenie silnego i zdecydowanego, a kobieta bardzo mi się spodobała. Oboje byli uzbrojeni. W tle były zniszczone budynki, wokół postaci roztaczała się jakaś zielonkawa mgła oraz dziwne, przerażające postacie oraz szkielety.

Następnie nadeszła pora uruchomienia gry. Pojawił się znowu ten dziwny napis, który widniał na płycie na literę F. Rozpoczął się jakiś film - kreskówkowa postać, która wydawała się być sympatyczna podlewała kwiatki, potem machała w naszym kierunku, po czym zamknęły się jakieś dziwne drzwi z napisem 13. Hej, urodziłem się trzynastego! Miły, sympatyczny człowieczek mieszka w mieszkaniu o numerze 13! I ta miła muzyka, to pewnie jakaś biała pani śpiewa - tak sobie wyobrażałem. Potem pierwszy raz zobaczyłem człowieka w dziwnej zbroi, która zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Nic nie trzymało się kupy, jakieś roboty, piosenka jakby z czasów moich rodziców i dlaczego to miasto jest zniszczone?!

Nagle nadeszła druga część intra, oto jakiś mężczyzna o czymś opowiada. Wyświetlany jest jakiś stary film dokumentalny najwyraźniej. Rozumiałem bardzo mało, "war" to wojna, zdjęcia też przedstawiają obraz jakby z wojny, słyszę coś o Hitlerze. Ach, to na pewno coś o wojnie, Hitler to był bardzo zły człowiek przecież! Nagle znowu ukazane były te dziwne drzwi z napisem 13. Złowrogi głos narratora zamilkł.

Ukazało się menu główne i znowu ukazany był hełm tej dziwnej zbroi.

Odbiło to na mnie tak wielkie wrażenie, że wiedziałem, że będę musiał w tę grę zagrać. Wwierciło się w moją podświadomość, że kiedyś dowiem się, co to wszystko ma znaczyć, że muszę to wiedzieć.

W mojej rodzinie jednak panowała dosyć ostra dyscyplina (której brat nie doświadczył, niesprawiedliwość), więc nie mogłem grać w brutalne gry. Co prawda skombinowałem sobie Fallouta w wieku 12 lat, no ale został mi zarekwirowany 😀 Bardzo przestrzegano ograniczeń wiekowych, więc jak skończyłem 18, to miałem spore braki i takie braki mam do dzisiaj, pomimo, że wiadomo, że jak już byłem starszy, tzn. miałem te 15-16 lat, to tam już sobie pogrywałem jak tylko mogłem 😛 Takie wojsko. Ale w sumie nie mam żalu, chcieli dobrze.

Dość, że mój brat był zachwycony ową grą, chociaż powtórzę, nie za bardzo lubił grać. Do dzisiaj sam mówi o tej grze, jako o jednym najlepszych tworów, z jakim miał do czynienia.

Fallout: A Post Nuclear Role Playing Game

Kiedy już w końcu byłem ogarniętym gościem, od razu zakupiłem całą, ówczesną trylogię - Fallout, Fallout 2 oraz Fallout: Tactics.

Moje wspomnienia odżyły podczas gry w pierwszą część i uśmiechałem się do nich, że wtedy nic nie ogarniałem, co się dzieje. Z zapartym tchem chłonąłem cały ten klimat, poznawałem postapokaliptyczny świat stworzony przez Interplay. Niszczyłem bandytów, eksplorowałem stare, przedwojenne bunkry i obiekty wojskowe, poznawałem gorzki, a jednocześnie słodki smak zniszczonej rzeczywistości.

Gra była naprawdę i nadal jest znakomita. Od strony rozwoju postaci, która daje nam potężny wachlarz możliwości, przez genialne dialogi, aż po starcia, które wymagają pewnej taktyki.

Prawda, część druga jest doskonalsza, ale jednak surowość pierwszej części i jej klimat są dla mnie nie do przebicia.

Ta gra to był kamień milowy w mojej przygodzie ze światem postapokaliptycznym, z którym jestem za pan brat do dzisiaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz