środa, 15 grudnia 2010

Zimowe oblicza postapokalipsy

"Wrzesień" - okładka książki.
Melancholijno-smutne
Na gruzach wyśnionej i wymarzonej przez polako-katolików Polski, USA i Rosja w końcu wzięły się za łby. Zaborcy, którzy zgotowali nam (i słusznie) drugi pakt "Ribbentrop-Mołotow", stracili do siebie wszelkie sentymenty, kiedy poszło o bogactwa naturalne. Kraj, który znamy od małego został przez wszystkich zapomniany. Wśród wypalonych wraków czołgów i bojowych wozów piechoty - niemych świadków potyczek amerykańsko-rosyjskich grabarzy Polski - w lasach przekradają się chyłkiem stada kanibali. Nad te teatrum nadciąga powoli zima nuklearna. Pochmurne lato, deszczowa jesień, śnieżna i mroźna zima. Świat bez przyszłość, kraj bez znaczenia, ludzie których już nie ma.

To tylko koniec powieści Tomasza Pacyńskiego "Wrzesień" - smutnej, nie niosącej pocieszenia w tej naszej polskiej, ułańskiej fantazji. Dzięki fanatykom, którzy uważali, że bezkarnie można uprawiać swoje polityczne gierki straciliśmy swoje szanse. A wszystko przykryje biały i czysty śnieg.


******
Rodzinno-mroźne
"Pojutrze" - plakat z filmu.
Normalność zniszczyła "podstawową komórkę społeczną jaką jest rodzina", śnieżna i mroźna apokalipsa może ją scalić z powrotem. Oczywiście pod gwiaździstym sztandarem Stanów Zjednoczonych, bo w jakim innym kraju byłoby to możliwe. Dobrze przy tym, że ojciec wyruszający odnaleźć zasypanego w Nowym Jorku śniegiem syna, to wytrawny badacz, a przy tym polarnik. I to taki co działał w terenie, a nie grzał dupę w cieple uniwersyteckiej katedry. Zima nie ma szans! A pozostali? Dla nich czeka azyl w jeszcze ciepłym Meksyku.

Film "Pojutrze" może i jest głupi jak 150 ºC (w filmie powietrze mające taką, ujemną temperaturę zamraża całą północną półkulę),  może można na niego zwalić wszelkie krytykancie pomyje i skierować je na adres reż. Rolanda Emmericha, który lubuje się w takim fajansiarsko-patriotyczno-pełnym wartości kinie. Ale mimo to (miał premierę w 2004 roku) ten film się broni, nadal frapuje. Może dlatego, że nadal nic nie wiemy o Ziemi, której gościny tak nadużywamy.

******
"Droga" - plakat z filmu.
Przytłaczające i duszne
Świat zwariował, przyroda - choć martwa - zwariowała, ludzie zwariowali. Może dlatego, że zaczęli jeść samych siebie, a jak dobrze wiemy chorobę "szalonych krów" mogą mieć też ludzie. Przez ten świat, urwany jakby prosto z kosmosu idzie ojciec i syn. Tylko oni, gdyż najmocniejsze uczucie jakie może być między ludźmi czyli instynkt macierzyński odszedł razem z matka w ciemną, zimną noc. Zostało ich dwóch. Syn urodzony w momencie kiedy to wszystko się zaczęło, niewinny, nieporadny jak tylko niewinne i nieporadne może być dziecko. Ojciec, ze wszystkich sił starający się ocalić w sobie i w swoim dziecku resztki człowieczeństwa. A o te w świecie pełnym pożarów, martwej roślinności, padającego śniegu i deszczu cieżko.

Nawet z reguły laskowo-niuniato wyglądająca Charlize Theron, nie uroniła rąbka ze swojego piękna, i a ni trochę nie ociepliła postaci, którą zagrała w filmie "Droga". A skoro tak, to sytuacja musi być naprawdę poważna mimo, że zima nie jest  tu uciążliwa. Za to barwna i kolorowa, jak krew na śniegu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz