sobota, 16 kwietnia 2011

Bigos hultajski z Barbie

"Sucker Punch" - plakat z filmu.
Postapokalipsa filmowa stanowi jasno określoną i sprecyzowaną konwencję. Jednak to czasem sama konwencja może być tworzywem, dowolnie lepionym i układanym by osiągnąć zamierzony cel w postaci ciekawego widowiska.

Te zdjęcie po lewej może sugerować, że pojawi się tu recenzja filmu Sucker Punch, który jeszcze się trzyma na ekranach kin w Polsce. Nie. Nie będę też starał się udowodnić, że ten obraz jest klasycznym, gatunkowym kinem postapokaliptycznym. Bo nie jest. Natomiast jest modelowym przykładem na to, jak z wielu oklepanych,  fantastycznych motywów kultury popularnej, stworzyć DZIEŁO, jednocześnie tworząc KICZ (w zależności od punktu widzenia).

Długo brakowało mi jakiegoś znanego już przeze mnie motywu, wątku, do którego mógłbym odnieść Sucker Punch. Patrząc na plakat widzimy młode, zgrabne, miło wyglądające młode panie, które wykorzystując swój seksapil będą uwodzić wrednych facetów, by potem im skopać tyłki. Nie, nic tych - na szczęście rzeczy. Panie, (zwłaszcza główna bohaterka), a owszem wyglądają jak spełnienie "mokrych" fantazji erotycznych starszych panów, ale takich rzeczy w tym filmie na szczęście nie ma. Na szczęście, gdyż tego szajsu jest pod dostatkiem wszędzie, w postaci wyzywającego i kującego po oczach erotyzmu. Skoro więc nie jest to kolejny film o "grupce ładnych niuni kopiących tyłki w męskim świecie", to co pozwoliło mi go dodefiniowiać i w ostateczności zaliczyć do gatunku kina około postapokaliptycznego?

Odpowiedź jest prosta: animowany serial Samuraj Jack, emitowany swego czasu w stacji Cartoon Network. Apokalipsę na Ziemię przyniósł demon zwany Aq, ale nasz bohater walczy z nim nie w swoich czasach, ale w świecie przyszłości, będącym pomieszaniem znanych wątków kulturowych. Obok steam i diesel punku, jest fantasy, gangsterskie klimaty noir, rycerze, smoki, roboty, motywy ze znanych filmów, powieści czy komiksów (Mad Max, Łowca Androidów, kino kowbojskie), ludzie, mutanty, wszelakiej maści różne stwory. Bohaterem zaś jest skromny samuraj, cesarski syn, przemierzający Ziemię z nieodłącznym mieczem przy pasie, który jest jedyną bronią zdolną pokonać demona Aq.

Dziwne? Chore?? Pojęcie "dzieło" miesza się z "kiczem", ale wystarczy obejrzeć parę odcinków i postarać się zrozumieć konwencję, która niczego nie udaje. Tak ma być od początku do końca. 

"Sucker Punch" - kadr z filmu.
I tak samo jest też w przypadku Sucker Punch. Jednak tutaj poziom apokalipsy, miejscem od którego zaczyna się "rozpad", wyznacza ucieczka głównej bohaterki w świat marzeń, spowodowana traumatycznymi przeżyciami. A sama bohaterka została w tym świecie już na stałe, po przeprowadzonym na niej zabiegu lobotomii. I to w sumie tyle, gdy chodzi o wyjaśnienie "o co w tym wszystkim chodzi", ale dopiero początek by zacząć bawić się konwencjami, za pomocą których zostaną przedstawione "bitwy" bohaterek filmu, w walce o zmianę rzeczywistości.

Te zaś toczą się w świecie:
- samurajskich zjaw-golemów, którym nie obce jest wielolufowe obrotowe działko;
- okopów z czasów I wojny światowej, w której walczą ze sobą napędzani parą niemieccy żołnierze-zombie kontra alianci w mechach rodem ze Starcfarta;
- rycerzy walczących z orkami, chroniącymi smoka;
- cywilizacji robotów, walczących o swoje prawa za pomocą metod terrorystycznych.

"Sucker Punch" - kadr z filmu.
Zaś w to wszystko wkracza grupka pięciu zgrabnych pań, uzbrojonych po zęby w najnowszą broń palną, mająca wykonać zadanie, zlecane przez starszego, nobliwego pana. Totalny odlot, w którym sensu na pierwszy rzut może i nie ma żadnego, ale gdy poniesiemy się klimatowi filmu, wówczas widać go o wiele więcej, niż w spinających się na wielkie dzieła produkcjach.

Sucker Punch gra tak samo konwencjami, jak pewna seria gier zwana Fallout (zapewne ją znacie 😏), gdzie mamy ów dziwaczny gatunek fantastyki zwany retrofuture, zmieszany z atom punkiem i dawką fantastyki bliskiego zasięgu. Całość zaś dzieje się kilkadziesiąt lat po apokalipsie. Więc co? To nie jest postapokalipsa, a może postpostpostapokalipsa? ;-)

I jaki więc z tego płynie wniosek? 

Straszne, przerażające, apokaliptyczne wydarzenie - dziejące się zarówno w umyśle człowieka, jak i w świecie rzeczywistym (ale niech ktoś powie, gdzie się dzieje taki Matrix?!) - jeśli zostanie obudowane grą konwencjami, splotem wyświechtanych motywów, wówczas otrzymamy świeżo pachnące, choć ugotowane z resztek danie. W sumie coś jak bigos hultajski.

Zajrzyj także:
"Sucker Punch" - recenzja na Trzynastym Schronie 
"Sucker Punch" - recenzja na Pandorum
"Animowane szorty z uniwersum Sucker Punch" - wpis na Pandorum 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz