piątek, 10 marca 2017

Do Rzeczy 10/2017 (lektura na łykent #34.1)

Prasa coraz bardziej schodzi na psy. Prasa coraz bardziej przestaje informować, a staje się stroną politycznych sporów. Prasa to, prasa tamto. A już tygodniki opinii to w ogóle!!!

Naprawdę? Serio?? Czyli to ma znaczyć, że kiedyś był jakiś mityczny okres istnienia rzetelnej prasy (i mediów), a wszystko nagle się zepsuło??? I zapewne za tym wszystkim złem stoi zły Internet????

Akurat! Problem z mediami, zwłaszcza w Polsce, jest taki że przez długi czas ich rozwoju na świecie, u nas istniały one jako jeszcze jeden element systemu totalitarnej władzy. Zwłaszcza te media, zajmujące się przekazywaniem informacji. Jednak za naiwność mogło uchodzić myślenie w stylu "posłucham nocą BBC to się dowiem wszystkiego". Tam również szedł przekaz, ale mający przede wszystkim uderzyć w władzę PRL, a dopiero potem przekazać informację. A po 1989 roku za wiele się nie zmieniło, bo poprzez różnorodność opinii i zdań, każdy mógł je głosić, nie bacząc jaka jest prawda. No chyba że jej nie ma...

Ten przydługi wstęp jest po to, że mam z reguły zawsze dylematy gdy sięgam po najnowszy numer Do Rzeczy. Bowiem jego okładka wpisuje się w nurt właśnie tego wszystkiego złego, o czym o mediach napisałem na początku. Ale chwila... Czy w raz z pojawieniem się powszechnie dostępnego druku, zaczątki tego co z czasem rozwinęło się w media, również jak cnotliwa lelija rzetelnie opisywały rzeczywistość? Zwłaszcza w takim okresie Reformacji, gdy za chęcią zmian w sposobie interpretacji i zastosowania prawd zawartych w Piśmie Świętym, stały realne i twarde interesy polityczne, w których każdy chwyt był dozwolony. Polskę, z racji bycia przez długie wieki, państwem o słabo rozwiniętej strukturze miejskiej, szybko przekazywana informacja poprzez druk, nie miała większego znaczenia politycznego. Ale taki Zachód to już od XVI wieku był areną medialno, a z czasem i prasowych starć.

Nie warto więc oceniać najnowszego Do Rzeczy tylko po okładce, bo się będzie można rozczarować.

Obszerny wywiad z ministrem obrony narodowej Wymieniłem prawie wszystkich dowódców Antonim Macierewiczem na pewno podniesie ciśnienie jego "fanom", którzy interesują się armią. No cóż, ale armię mamy dziś taką, że jej wyznacznikiem z jednej strony jest polityczny przydupas tegoż ministra, któremu czapkują włazidupscy oficerowie, nazywając go "ministrem". Zaś z drugiej jest nim sfrustrowany "trep", który na Twitterze dokonuje bojowych czynów, plując jadem i nienawiścią wobec aktualnie rządzących. Słabe to, c'nie?

Witold Repetowicz, to sprawdzona firma gdy chodzi o analizę sytuacji na Bliskim Wschodzie. W artykule Terroryści FETÖ w Polsce? porusza tym razem temat tureckiej diaspory w Polsce, i jej możliwych zachowań w związku z niestabilną sytuacją polityczną w Turcji.

Prawdziwa postapokalipsa zaczyna się w głowie, jak głosi legendarna, schronowa maksyma. Artykuł Fala depresji w Polsce odnosi się do tej sprawy, w sposób zdecydowanie mało postapszy.


Czasopismo zostało zakupione ze środków własnych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz