piątek, 18 marca 2022

Moje przemyślenia dotyczą fanów Fallouta - Oli Pi

 


 Moje przemyślenia dotyczą fanów Fallouta.

W wielkim skrócie – jesteśmy ciekawym fandomem.

Teraz postaram się tę myśl rozwinąć. Nie chcę wartościować części naszego ulubionego cyklu, choć wiadomo, że każdy z nas ma faworytów (i odsłony nielubiane), bo nie o to mi tu chodzi. Aby łatwiej przedstawić, o co, opowiem taką historię.

Otóż wyobraźmy sobie serię gier sportowych – seria znana, lubiana, ma grono wiernych fanów. Tak się składa, że firma ją produkująca bankrutuje. Na dziesięć lat posucha – seria nie istnieje. Nowe pokolenie graczy słyszy o niej z ust oldschoolów, po czym myśli sobie: „No, fajny ten cykl był! Szkoda, że nie będzie kolejnej części!”. Sami jednak nie chcą sięgnąć po gry, bo jeszcze na PSX-ie wyszły i są zbyt pikselowe. Oldschoole natomiast marzą: „Ach, jak fajnie by było, gdyby moja seria nie umarła!”. I nagle gruchnęła wieść – nowe studio weźmie na swe barki wielką odpowiedzialność za kultową markę! I młodzi, i oldschoole się cieszą! A potem wychodzi ta trzecia część i nie jest to gra sportowa, a klon Sim City. Starzy fani czują się oszukani. „Nie tego chcieliśmy! I nie chodzi o to, że miało być tak samo, ale podobnie, abyśmy czuli, że to sequel!” A młodzi śmieją się z nich, krzycząc: „LOL, jakie konserwy, przecież świat idzie do przodu, a oni dalej w ośmiu bitach siedzą!”. :D :D :D   

I czasem się tak czuję, kiedy czytam, że prawdziwy Fallout to FPS z możliwością stawiania domków na pustyni i projektowaniem wnętrz. Nie chodzi o to, że perspektywa pierwszej osoby mi przeszkadza (wolę rzut izometryczny, ale to nie ma znaczenia), po prostu w Falloucie lubiłem to, że większość konfliktów dało się rozwiązać tak, jak gracz tego chciał – jeśli chciał być dyplomatą, który złotymi ustami wywinie się z kabały, to gra dawała mu taką możliwość, jeśli chciał wszystko rozwalać, to mógł rozwalać. To kwintesencja RPG – odgrywać rolę, którą się stworzyło. Od 3 walka ma większe znaczenie, duży nacisk położono na szukanie gadżetów poukrywanych po szafkach, ruinach i za kamieniami, na handel i zarządzanie inventory. Typ eksploracji się zmienił. Można więc powiedzieć, że 1+2 i nowsze części to odrębne gatunki – te dwie pierwsze to cRPGi, kolejne to hybrydy cRPG-ów ze strzelankami i sandboxem.

To prowadzi do podziału fandomu i zabawnych interakcji między dwoma obozami, kiedy to na np. Reddicie toczą się dyskusje dotyczące serii. Zdarzają się radykalne stwierdzenia – „Prawdziwy Fallout powinien mieć VATS-a, eksploracja jest najważniejsza”, „Na mechanikę turową nie ma tu miejsca, prawdziwy Fallout to real time!” – które konotują, że w sumie ta 1 i 2 to nie były prawdziwe Fallouty. Przypadki skrajne, ale istnieją. Popularne są zdania: „Dla mnie seria zaczęła się od 3, więc nie wracajmy do starych gier”, które niejako z automatu wyłączają z dyskusji starych fanów. Pamiętam, jak kiedyś ktoś założył temat: „Czy nie możemy lubić wszystkich części?”. Przekonywał, że każdy Fallout ma wartość – 3, 4, New Vegas, 76. Nagle, niczym duch z innego wymiaru, pojawił się pewien gość. Rzekł coś w stylu: „Fajnie, zgadzam się, szkoda jednak, że nie wspomniałeś o pierwszych częściach”. Założyciel tematu wyśmiał go, dając do zrozumienia, że to antyki i nikogo nie obchodzą. Biedny oldschool szyderczym śmiechem został przegnany do prehistorii, z której nieopatrznie wyszedł.

Chętnie używa się słów-kluczy i zdań-wytrychów, które mają na celu albo zniechęcenie staruszków do dyskusji, albo udowodnienie, że ich uwagi nie mają większego znaczenia. Jakich?

Próbowałem z jedynką, nie da się w to grać”.

Szanuję, że w swoim czasie były to wielkie gry, ALE…”. I po chwili: „Ich czas minął”, „Są zbyt archaiczne” etc., a na koniec: „A teraz wróćmy do tych Falloutów, w które da się grać”.

Niesłabnącą popularnością cieszy się: „Nostalgia zaćmiła ci osąd!”. Nostalgia w ogóle jest potężnym narzędziem – kiedy człowiek napisze, że jedynka była spoko, można odpowiedzieć „Nostalgia przez ciebie przemawia, nie jesteś wiarygodny”. Kiedy się stwierdzi, że czwórka nie jest spoko, to można odpisać: „Nostalgia sprawia, że WYDAJE ci się, że jedynka była o wiele lepsza”. Jeśli powiem, że jedynka miała lepszą fabułę od trójki, można mnie zgasić: „NOSTALGIA”. Jak gdyby nostalgia była chorobą, która nie pozwala z chłodną głową spojrzeć na rzeczy stare. :D

Ostrzejsze wycieczki osobiste to rzadkość, ale dość często obserwuję coś, co nazywam syndromem dziadka, tj. sugerowanie, że fan 1 i 2 jest stary, nie zna współczesności, nie jest w stanie docenić niczego nowego. Coś w stylu: „Dziadku, co Ty mówisz, jaka piękna grafika? Jaki świetny gameplay? Idź się przespać, zmęczony już jesteś”.

Ale najczęściej fani siedzą w swoich bańkach – ci z krótszym stażem ograniczają się do Bethesdy + NV, nie odpowiadając tym od 1+2, a fani Kalifornii próbują coś dorzucić do dyskusji, ale odbija się to od miłośników wschodniego wybrzeża, toteż rozmawiają głównie ze sobą.

Fallout to być może jedyna marka, której pierwsze części są troszkę spychane na margines (a nawet gatunek reprezentowany przez oryginały nie pasuje nowym fanom, którzy oczekują czegoś innego niż to, od czego seria zaczęła), a fani tychże traktowani jak dziwaki. Porównajmy to z fandomem np. Gothica... :D

I nie chodzi mi o to, że Fallout 1 i 2 to arcydzieła bez wad (bo oczywiście tak nie jest... jeśli chodzi o Fallouta 2 :) ). Po prostu teraz czuję się trochę jak koleś z innej planety. Chcę sobie poczytać dyskusję o mojej ulubionej serii, a tu ludzie z syntetykami wyskakują, jakimś Instytutem. Commonwealth? 76? Co? Supermutanci w XXI wieku? W Waszyngtonie? Chcę powiedzieć, że supermutantów w XXII wieku Mistrz stworzył, że wirusa FEV miał tylko West Tek, więc nie było możliwości, żeby wirus był w posiadaniu Vault Tecu na wschodnim wybrzeżu, tutaj Bethesda się pomyliła, nie znała lore'a albo po prostu zrobiła retcon, a ludzie na to: „Przecież w Falloucie 3 były supermutanty, które pochodzą z zupełnie innej mutacji wirusa FEV! W ogóle to jaki Avellone, jaki Cain, jaki Campbell?”. I człowiek tylko wśród rówieśników na No Mutants Allowed (https://www.nma-fallout.com/) i RPG Codexie (https://rpgcodex.net/), no i na Trzynastym Schronie! ;) może znaleźć pocieszenie, że nie oszalał, że jednak Mistrz był twórcą supermutantów, stare Fallouty są też fajne, a turowy system walki wymiata, wcale nie jest nudny!

Może na tym polega starość? :D

PS Oczywiście zdaję sobie sprawę z innych podziałów fanów – ale nie rozwinę tematu, bo post wyszedł za długi. I NAJWAŻNIEJSZE – nie chodziło mi ani o wyśmianie części fandomu, ani o zniechęcenie do krytyki pierwszych dwóch części. Chciałem opisać pewną tendencję, która wydaje mi się zabawna. Oczywiście mój odbiór może być mylny – może natrafiałem akurat na takie tematy, gdzie pojawiały się opisywane postawy albo po prostu skupiłem się na takim wizerunku Falloutowych graczy?

 

Tutaj jest post na fb, warto poczytać komentarze

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz